poniedziałek, 30 listopada 2015

Piękna Hamida i Kair lat 40-stych [Hamida z Zaułka Midakk, Nadżib Mahfuz]

Tytuł: Hamida z Zaułka Midakk
Autor: Nadżib Mahfuz
Kategoria: Literatura piękna - obca
Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Rok wydania: 1982
Liczba stron: 287

       Kiedy przeczytałam tę książkę i odłożyłam ją w końcu mogłam pomyśleć spokojnie. I naszła mnie refleksja, czy polski tytuł powinien brzmieć „Hamida z Zaułka Midakk”, czy powinien być dosłownym tłumaczeniem z arabskiego i brzmieć „Zaułek Midakk”? Bo chociaż historia Hamidy wysuwa się na pierwszy plan, to naprawdę mamy tam obraz całego społeczeństwa egipskiego w małej dzielnicy. To typowy zabieg dla pisarzy arabskich, widać to było w czytanej przeze mnie wcześniej, chociaż jeszcze nierecenzowanej, powieści Ala al-Aswaniego „Kair. Historia pewnej kamienicy”, gdzie mieszkańcy jednego domu byli przedstawicielami różnych klas społecznych, zawodów, stronnictw i przekonań, a książka jawnie pokazywała nadużycia władzy i łamała tabu. Ale dość o Al-Aswanim, wróćmy do Hamidy.

       Nadżib Mahfuz stworzył przejmujący, choć krótki (porównując objętościowo i opisowo z innymi jego książkami) opis Kairu lat 40-stych z jego obyczajami, konwenansami, tabu, sposobem życia, czy zapatrywaniem się na wojnę i politykę. Na pierwszy plan wychodzi historia Hamidy, sieroty przygarniętej przez swatkę, Umm Hamidę, jak zwą ją sąsiedzi (do oznacza „Matka Hamidy”). Dziewczyna, powszechnie uważana za piękność, ma ciężki charakter i będąc skorą do awantur i buntowniczego sposobu życia nie ma wielu przyjaciół w Zaułku. Jednocześnie nie chce ich mieć, marzy o innym życiu, życiu pełnym perspektyw, bogactwa, z dala od brudu, biedy i problemów małej, ubogiej dzielnicy. Wie, że żeby to osiągnąć musi wyjść za mąż, najlepiej bogato, najlepiej za kogoś z innej części miasta, kogoś, kto ma pieniądze. Dlaczego więc przyjmuje zaręczyny biednego fryzjera Abbasa Al-Helu? I jaką rolę w jej życiu odegra bogaty, chociaż stary, przedsiębiorca i nieznajomy, który pewnego dnia zaczyna przesiadywać w kawiarni, spoglądając w jej okna?
 
       Jednak Zaułek Midakk to nie tylko historia Hamidy. To historia także skąpej i chcącej ponownie wyjść za mąż wdowy Sanjji, która zwraca się z prośbą o pomoc do Umm Hamidy. To historia Abbasa Al-Helu, który z miłości porzucił swój zakład fryzjerski i poszedł szukać szczęścia u Anglików. Pracy u Anglików szukał też jego przyjaciel, jednak jego życie potoczyło się zupełnie innym torem. W Zaułku, w jego ciasnych i dusznych ulicach były nauczyciel angielskiego mija się z właścicielem kawiarni, ojcem szóstki dzieci, z wyraźnymi ciągotami do chłopców. Wieczorami spotykają się lekarz, który znając życie w tej części miasta nie chce dużo za swoje usługi, i przerażający twórca kalek. I tylko ostatnie strony wytłumaczą nam, co ta dwójka ma ze sobą wspólnego.
 
        Mahfuz w swojej powieści barwnie oddaje realia Kairu lat czterdziestych. Powieść wydana w 1947 pokazuje zmienność obyczajów tego okresu. Z jednej strony Hamida jest krytykowana za chodzenie samej po mieście, za kokietowanie, podkreślanie swojej urody, sama potrafi zwymyślać Abbasa, że zaczepia ją na ulicy, kiedy wszyscy mogą ich zobaczyć, z drugiej strony zazdrości swoim koleżankom, które pracują, modnie się ubierają, wprost wykrzykuje matce, że wolałaby być żydówką, bo one mają więcej wolności i możliwości. Matka Hamidy, chcąc wychować przybraną córkę jak najlepiej, najpierw martwi się jej podejściem do życia, jednak kiedy nadarza się okazja lepszego życia dla córki, jest gotowa złamać przyrzeczenia, zapomnieć o uroczystym czytaniu Koranu i zwrócić się ku nowej, lepszej możliwości. Mężczyźni w Zaułku z jednej strony rozmawiają o światowej polityce, wojnie, Hitlerze i Anglikach, a nie mają pojęcia o polityce własnego kraju, o ludziach, którzy mają ich reprezentować. Kair w latach 40-stych to świat pełen kontrastów.
 
      Jedyne, co mogłabym postawić za minus to język powieści. Mahfuz w oryginale podobno jest trudny do czytania, chociaż są gorsi językowo, nie mnie to oceniać, na razie nie rzucałam się czytanie oryginałów. Jednak wydanie, które miałam okazje czytać jest już dość stare. Język, chociaż pięknie przetłumaczono nazwy podkreślając długie samogłoski i podwojenia liter, jest ciężki i toporny. Szczerze, nie sądziłam czy przebrnę przez tę powieść po pierwszych stronach. Na szczęście wydano „Hamidę…” po raz kolejny i przeglądane przeze mnie wydanie z 2015 roku, z wydawnictwa Smak Słowa, napisane jest już przystępnym, prostym językiem, zachowując jednocześnie magię i soczystość opisów Mahfuza.
 
    Odkładając książkę, kiedy uspokoiłam myśli, bo końców książki zaskakuje i każde przewartościować to, co do tej pory myślało się o bohaterach, doszło do mnie, że właśnie przeczytałam jedną z ważniejszych książek w moim życiu. Chociaż napisana 67 lat temu, powieść egipskiego noblisty, brzmi zaskakująco i przerażająco współcześnie. Jakby napisano ją o obecnym świecie, jakby zrobiono lustrzane odbicie wielu małych społeczeństw.

sobota, 14 listopada 2015

#NotonlyParis Nie tylko Paryż: Zamachy w Bejrucie i Bagdadzie



      13 listopada Paryżem wstrząsnęły zamachy terrorystyczne. Ośmiu terrorystów zaatakowało w sześciu różnych miejscach. Najnowsze doniesienia mówią o 129 zabitych i 352 rannych, w tym 99 w stanie ciężkim. Od rana składane są kwiaty i zapalane znicze pod ambasadami i konsulatami Francji na całym świecie, a na Facebooku można znaleźć grafiki pacyfki w kształt wieży Eiffla, czy z napisem „Pray for Paris”. Ale nie powinniśmy modlić się tylko za Paryż. Nie tylko w Paryżu doszło do tragedii.

      Media o tym milczały. W dniu zamachu napisały o tym na swoich stronach tylko Gazeta Wyborcza, i Gazeta.pl, TVN24 opublikował artykuł dopiero dzisiaj (dopisek z dn. 15 listopada godz. 11:43). Kiedy zapytałam tatę, czy na TVN24, albo na TVP Info podali jakieś informacje zaprzeczył. Gdybym nie czytała Al-Jazeery, czy Al-Arabiji nawet nie wiedziałabym, że dwa dni przed Paryżem w Bejrucie były dwa zamachy bombowe. I nie tylko w Libanie doszło do tragedii – w Bagdadzie doszło do samobójczego zamachu. Nikt o tym nie słyszał.

      Dobę przed atakiem w Paryżu w Libanie, na jednym z targów w południowej części Bejrutu, który dziennie odwiedzany jest przez tysiące ludzi, wybuchły bomby. Zabiły 43 osoby, a ok. 240 zostało rannych. Trzech zamachowców zginęło na miejscu, a sześciu jest w rękach policji. Do zamachy doszło w zamieszkałej przez szyitów dzielnicy Burdż al-Baradżna, która znajduje się pod wpływami Hezbollahu, wspierającego Baszszara Al-Asada i walczącego z Państwem Islamskim. 



Fragment większej grafiki, źródło

    W piątek w pobliżu meczetu w Bakubie w Iraku doszło do dwóch zamachów bombowych – zginęło 30 osób, szyitów i sunnitów, którzy uczestniczyli w modlitwie ekumenicznej. Dzisiaj w Bagdadzie samobójca zdetonował ładunek wybuchowy na pogrzebie prorządowego szyickiego bojownika – zginęło 30 osób, blisko 70 jest rannych.

    W mediach telewizyjnych na próżno szukać informacji o tych zamachach, na stronach internetowych są jedne, dwie informacje, reszta odsyła nas do informacji sprzed roku, dwóch. Jednak Internet nie pominął tego. Obok francuskich flag na zdjęciach profilowych, nośnych haseł „Pray for Paris” pojawiły się głosy, że pominięte zostały inne zamachy. „Pray for Paris” zastępowano „Pray for the Word”, a na Instagramie pojawiły się grafiki informujące o wsparciu na ofiar zamachów w Libanie i Bagdadzie. Jest jeszcze wiara w ludzi.


      Po Paryżu wszyscy staliśmy się Paryżanami i Paryżankami. Kiedy będziemy Libańczykami, Irakijczykami, Syryjczykami?


Internauci odpowiedzieli od razu, zdjęcie1, zdjęcie2, zdjęcie3, zdjęcie4, zdjęcie5, zdjęcie6

czwartek, 5 listopada 2015

Kösem Sułtan, godna następczyni Hürrem




Źródło
    Polscy widzowie jeszcze mogą cieszyć się losami Hurrem, sułtana Sulejmana, Mustafy i innych mieszkańców pałacu. Jeszcze wiele osób żyje, jeszcze wiele intryg przed nami, kilka małżeństw i egzekucji, dramatów i radości.  Mimo to coraz częściej na forach i facebooku pojawiały się pytania, co będzie po zakończeniu emisji. W Turcji fani „Wspaniałego Stulecia” poznali już odpowiedź, ostatnimi czasy mogą oglądać "Muhteşem Yüzyıl: Kösem Sultan". Czy w Polsce będzie nam dane zobaczyć ten serial? Jeszcze nie wiemy. Zadajmy sobie jednak fundamentalne pytanie: kim była Kösem Sułtan?
 
      Hürrem umiera w 1558 roku. Jest rok 1603, na tronie Imperium Osmańskiego zasiada jej praprawnuk Ahmed I, ale od ponad półwiecza, od czasów charakternej Roksolany, kobiety mają coraz silniejszy wpływ tworząc coś, co historycy określą później mianem Sułtanatu Kobiet. W 1604 roku do pałacu w Stambule trafia piętnastoletnia niewolnica z Grecji, Anastazja. Czy coś zapowiadało kim będzie w przyszłości? Wątpię, szczerze wątpię. Wydaje mi się, że mogła być przerażoną nową sytuacją nastolatką, młodą kobietą, która, owszem, w swojej ojczyźnie mogłaby być już mężatką, ale trafiła do innego kraju, do innej kultury, do innego środowiska z własnymi zasadami i – przyznajmy to – niezdrowymi relacjami. Bo harem nie był miejscem do budowania idealnych relacji międzyludzkich. 

     Jak zaszła tak daleko? Przede wszystkim przeszła na islam. Otrzymała wtedy imię . Muzułmanka miała większe możliwości awansu w haremie, religia otwierała wiele drzwi. Później sułtan nadał jej imię Kösem, pod którym znamy ją do dzisiaj. Zanim jednak zmieniła się w musiała zdobyć zaufanie i miłość sułtana, a to nie było łatwe, nie było bezpieczne, mogło się nie udać. Trzeba było grać ostrożnie, zbytnia uległość wobec sułtana mogła zepchnąć dziewczynę na bok jako za mało intrygującą, a zbyt wielki charakterek owszem mógł zaintrygować, ale mógł przyczynić się też do egzekucji delikwentki. Rzeczywistość haremów. 

Źródło
      Najpierw zdobyła serce sułtana, potem została jego małżonką. To tylko jeden krok do zdobycia władzy. I zdobyła ją. Była większą intrygantką niż Hürrem, co przejawiło się chociażby w tym, że doprowadziła do buntu janczarów, którzy obalili Osmana II, panującego wówczas sułtana. Dwa razy była regentką, najpierw swojego syna, później wnuka. Nie była lubianą sułtanką, jej panowanie to czas chaosu i skarbcowej rozrzutności. Zasłynęła z charytatywności, ale też z chwiejnych rządów. No i była przedostatnią kobietą z wpływem na władcę – kobiety mieszające się w politykę zwykle nie kończyły najlepiej, co zniechęcało następczynie. też skończyła tragicznie – została uduszona przez własną synową.

    Twórcy kolejnego „Wspaniałego Stulecia” wybrnęli bardzo dobrze z zagwostki „Kto zastąpi Hürrem Sułtan?”. Wybrali postać niebanalną, która jak jej sławna poprzedniczka, wspinała się po szczeblach haremu do władzy, była jeszcze większą intrygantką i nie zawahała się nawet przed zbrodnią, by osiągnąć swój cel. Czy będzie to robiła z równym wdziękiem co nasza Roksolana? Tego nie wiem. Możemy za to mieć nadzieję, że kiedyś się przekonamy.