piątek, 2 października 2015

Orientalny Plan Podróży: Jesień




      Znacie ten stan, kiedy macie ogrom spraw do załatwienia, chcecie ogarnąć je wszystkie, planujecie wszystko co do minuty, łącznie z posiłkami i spaniem, a potem wszystko się sypie i ze wszystkim jesteście w plecy, a na koniec choróbsko przygwożdża Was do łóżka? Witajcie w moim życiu z ostatniego tygodnia. Jednak dziś już do Was wracam, wykurowana z pomysłami na piękną, słoneczną, złotą i orientalną jesień.
       
      Jesienią zawsze wzrasta u mnie poziom czytelnictwa – wcześniejsze wieczory, ciepły koc (albo kot), gorąca herbata i dobra, klimatyczna książka. Z przyjemnością sięgam po książki cięższe – klasykę, powieści obyczajowe, w których szczęście jest dalej niż na wyciągnięcie ręki, reportaże, wspomnienia. Jakiś czas temu skończyłam „Karbalę”, niedawno odłożyłam „Tłumaczkę” Laili Abouleli i mam zamiar zająć się wspomnieniami o Libanie Nady Awar Jarrar „Dreams of Water”. Albo sięgnę po wspomnienia Sorayi Esfandiary Bachtiari i Farah Diby, dwóch żon szacha Iranu, i przyjrzymy się pałacowemu życiu w Teheranie połowy XX wieku. 

       Jesień to też dobry czas na seriale. Leżąc w łóżku udało mi się po raz drugi obejrzeć „Imperium Miłości” z czego się bardzo cieszę, bo pierwszy raz oglądałam z rosyjskim lektorem i wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się, że w Polsce będzie taka moda na tureckie seriale. Mam nadzieję, że na fali popularności pokażą w naszej telewizji chociażby serial "Fatmagülün Suçu Ne", który widziałam i z chęcią Wam zrecenzuję. Przeniesiemy się też dalej na wschód, do Pakistanu, by obejrzeć dramatyczny podział między Pakistanem, a Indiami w serialu „Dastaan”. Zajrzymy też do Indii – lubicie uwspółcześnianie klasyki literatury? Po indyjskiej, uwspółcześnionej wersji „Dumy i uprzedzenia” byłam bardzo negatywnie nastawiona do tego typu zabiegów, ale „Ram-Leela” mnie oczarowali. Napiszę Wam wkrótce o tym.

     Rozpoczynam też serię postów językowych, na pierwszy ogień pójdzie arabski, którego już nie mogę się doczekać na uczelni i mam nadzieję, że nie zapomniałam tak wiele przez wakacje. Co sobotę, od 10 października, będą ukazywały się posty przybliżające ten piękny, melodyjny, ale jednak lekko przerażający w pierwszym wrażeniu język. Opiszę swoje pierwsze wrażenia z nauki, wytłumaczę, czym jest standardowy arabski i czy nam się w czymkolwiek kiedyś przyda, pokażę kaligrafię i mam nadzieję, że porozmawiamy o różnych dialektach. Wierzę, że przekonacie się do niego, tak jak mnie przekonał.

     A Wy, jak lubicie spędzać jesień? Macie jakieś plany na najbliższy czas? Napiszcie mi o tym, ja tymczasem muszę umykać pakować się i zaczynać nowy rok akademicki.

Do zobaczenia

1 komentarz: