Początkowo Kierunek Orient miał
być blogiem jedynie kulturowym, w pierwotnym założeniu miało nie być tu tematów politycznych, komentarzy do bieżących
wydarzeń, aby nie prowokować gorących, być może niekulturalnych, dyskusji.
Kiedy planowałam założyć tego bloga nie sądziłam, że konflikt w Syrii urośnie
do tak medialnego wydarzenia. W sumie nie sam konflikt, a sprawa uchodźców, bo
o konflikcie w Syrii przeciętny Polak dalej myśli, że walczą prodemokraci
(najlepiej ci w modłę demokracji europejskiej) z reżimem Baszszara Al-Asada.
Zaskoczę Was, to nie tak kochani
czytelnicy. Ale wracając do tematu - niestety, ostatnio uchodźcy i Arabowie
wyskakują do nas z każdego kanału telewizyjnego, radia, portali informacyjnych,
blogów, ale także z telewizji śniadaniowych, czy paradokumentalnych seriali
(serio, nie wierzyłam dopóki znajomi nie podesłali mi linku do jednego z
odcinków „Szkoły”). Spokojnie, nie chcę poruszać tutaj tematu uchodźców, czy
imigrantów. Chciałabym napisać trochę o
ekspertach, których można usłyszeć
ostatnio w telewizji.
Ponad tydzień temu, w sobotę 13
września, w Dzień Dobry TVN miałam miejsce rozmowa pod tytułem „Czy boimy się
uchodźców?”. Rozmowa wzbudziła we mnie duże emocje, ale mimo wszystko
postanowiłam jej nie komentować. Do czasu, aż natknęłam się na inne wywiady, z
innymi „ekspertami”. Otóż w mediach panuje teraz moda na podsycanie gorącego
tematu Syrii i uchodźców. I każda stacja, każda strona, portal informacyjny
chce mieć swojego eksperta, eksperta
bardziej eksperckiego od eksperta konkurencji. A jeśli w ogóle był kiedykolwiek
w Syrii, to już słupki oglądalności/poczytności pną się w górę w marzeniach
dziennikarzy. Łapią takiego delikwenta, sadzają na kanapach, przed mikrofonami,
spisują każde jego słowo. I tak powstają
kwiatki. Kwiatki, jak na przykład wywiad ze strony NaTemat „Mieszkałem w Damaszku, stolicy Syrii przez 5 lat” i owszem, chłopak mieszkał przez 5 lat
w Syrii, w Syrii zaraz po Damasceńskiej Wiośnie, czyli prodemokratycznych
zmianach… tylko, że był wtedy w podstawówce! Co wniósł ten wywiad do wiedzy o tym
kraju i jego polityce? Kompletnie nic. Chyba, że kogoś interesuje architektura
dzielnic chrześcijańskich.
Wracając jednak do Dzień Dobry
TVN, na kanapie zasiadło troje
ekspertów: Manuela Gretkowska, pisarka, felietonistka, autorka felietonu na
temat uchodźców, działaczka społeczna, Kamil Kamiński, który jest prezesem
fundacji „Przestrzeń Wspólna”, od 10 lat zajmujący się pomaganiem
uchodźcom i Endy Gęsina-Torres –
dziennikarz, który przez 2 tygodnie szedł z uchodźcami przez Bałkany. Nie będę
przepisywała całego wywiadu, natomiast zajmę się tymi zdaniami, które wzbudziły
albo mój protest, oburzenie, bądź przytaknięcie. Żeby jednak nie padło
oskarżenie o wyrywanie zdań z kontekstu to macie link, pod którym
rozmowę można obejrzeć i przeanalizować samemu.
Pani Gretkowska zaczęła bardzo
trafnie: „Jeżeli od 2001 roku
uosobieniem zła był facet w turbanie i z brodą, i kiedy wsiadamy do samolotu i
jest osoba ciemniejsza, i jest lęk czy nie wysadzi samolotu w powietrze (…) i
nagle w ciągu 2 dni mamy zamienić ten cały horror na „M jak miłość”, to są
problemy” – tutaj z panią Gretkowską się zgadzam. Każda epoka miała swoje
lęki, kiedyś bano się mitycznych potworów, które miały się uaktywnić przy końcu
świata, potem byli inny, ludzie o odmiennej religii, pochodzeniu. Od nastu lat
nasz inny jest bardzo konkretny, chociaż on też ulegał zmianom. Od 2001 roku
mamy obraz zagrożenia w postaci Araba, a nawet nie tyle Araba, co muzułmanina,
przecież Pakistańczycy, czy Irańczycy Arabami nie są, a się ich obawiamy,
babcie żegnają się bojaźliwie i snują mroczne wizje, kiedy wnuczka przedstawia
chłopaka z tych krajów. Media od nastu lat pokazują nam zagrożenie w
ciemnoskórym, brodatym mężczyźnie w turbanie, bo to wpisuje się w medialność
wydarzeń, które rozgrywały się w Iraku. Był Afganistan i mieliśmy ciemnych,
brodatych mężczyzn w turbanach. Czeczeni trochę odstawali od wizerunku, bo
turbanów nie nosili, ale brodę mają – wzorzec się zgadza. Potem obraz
zagrożenia się zmienił, pokazywany był ekscentryczny Kaddafi, który ubiera się
dziwnie, jest władczy i ma obok siebie ochronę z kobiet, nie okazuje szacunku i
jest butny. Do obrazu zagrożenia dodano kolejny element. Potem układanka
dostała kolejnego puzzla – muzułmanina w garniturze, autorytarnego prezydenta, po europejskich, czy amerykańskich szkołach, ale jednak
muzułmanina, tego innego, prezydenta,
który trzyma lud krwawą ręką i nie daje pełni praw (najlepiej praw w
amerykańsko-europejskim wydaniu) – w taką formę media wepchnęły nam do odbioru
Baszszara Al-Asada. Po drodze jeszcze wyrosło ISIS więc w miód na serce dla
straszących nas dziennikarzy. I mamy patową sytuację, bo nagle trzeba ludziom pomóc,
ludziom, którzy są muzułmanami, którzy mają ciemne skóry, kobiety są zasłonięte
chustami, a mężczyźni mają brody. I Polacy nie widzą w nich uciekinierów z
kraju wojny, widzą w nich terrorystów (chrześcijanie to ma pewno podpucha, żeby
muzułmanin dostał się do Polski), którzy są zagrożeniem. Bo przecież tak mówili
w telewizji jeszcze kilka miesięcy temu!
Padło także pytanie dlaczego emigranci nie idą do Arabii
Saudyjskiej, dlaczego Arabia Saudyjska, bogate kraje Zatoki nie przyjęły
uchodźców? Obie kwestie postaram się wam naświetlić. Jeśli wierzyć, a ja
nawet wierzę, oficjalnym wystąpieniom rządu saudyjskiego, Arabia Saudyjska
przyjęła uchodźców, nie ufam tak wysokiej liczbie (zaraz się okaże, że z Syrii
wyjechało więcej ludzi niż kiedykolwiek tam było), ale ufam, że przyjęli. Pan Kamil Kamiński stwierdził też, że Arabia
Saudyjska, czy część Saudyjczyków to wahabici, czyli wspierają ISIS. I tu
ręce z hukiem opadły mi na podłogę w geście bezradności. Nawet facepalma nie
miałam siły strzelić. Owszem, w Arabii Saudyjskiej jest wahabizm, jeden z
bardziej ortodoksyjnych odłamów islamu sunnickiego, jednak z niego wychodzi
jeszcze jedna, jeszcze bardziej ortodoksyjna gałąź – dżihadyzm salaficki. Już tłumaczę na przykładach: wahabizm w
Arabii Saudyjskiej to taki wahabizm w wersji light, ortodoksyjny i surowy, ale
nie tak, jak w ISIS; w Pańskie Islamskim jest wahabizm bez granic, całkowite i
bezsprzeczne stosowanie się do zasad. Na przykład mamy zasadę, że nie wolno
przedstawiać ludzi i zwierząt w islamie, ale mimo to Saudyjczyk może kupić swojej
córce lalkę (jakby nie patrzeć przedstawienie człowieka), członek ISIS już tego
nie zrobi, bo to łamanie zasady i obraza boga. Rozumiecie różnicę? Poza tym
Saudyjczycy trzymają z Amerykanami, więc jak oficjalnie mogą wspierać ISIS? Że
o zamachach w ciągu ostatnich miesięcy w Arabii Saudyjskiej nie wspomnę.
„Trzeba też rozróżnić muzułmanów: muzułmanie to są sunnici, szyici, ale
też Kurdowie i Turcy, i oni się mordują, walczą między sobą” – ręce moje
jeszcze niżej opadły, ja do nich dołączyłam, a kiedy w końcu usiadłam przy
biurku miałam zmierzyć sobie ciśnienie. Panie Kamilu, rozumiem, że jest pan
ekspertem od uchodźców, ale myli pan
grupy religijne z grupami narodowymi. Dzielenie islamu na sunnitów i
szyitów jest powszechne, ale uproszczone do granic możliwości, ponieważ
sunnitów mamy w Turcji i sunnitów mamy w Arabii Saudyjskiej. Czy te kraje są do
siebie religijnie podobne? Nie, bo w Turcji mamy islam zlaicyzowany i
oddzielony od państwa, a w Arabii wyżej wspomnianych wahabitów. To samo z
szyitami, szyizm jest w Iranie i w Syrii – czy kraje są do siebie podobne pod
względem religii? Nie, bo w Syrii jest odłam szyizmu, tak zwani dwunastowcy, od
których wywodzi się mniejszość alawicka (uważana przez sunnitów za heretyków
jeszcze większych niż szyici nurtu głównego). Z resztą pomyłkę pana Kamila dobrze
prostują poniższe grafiki. A dodam jeszcze że pan Kamiński jest prezesem
fundacji, która walczy z islamofobią – stwierdzenie, że muzułmanie się nawzajem
wyżynają i walczą między sobą bez podania dlaczego i z tak wielkim
uproszczeniem, na pewno pomoże pana działalności na rzecz obalania stereotypów.
źródło |
Pan Kamil jednak dalej ciągnie
swój wywód stwierdzając, że „Iran
atakował Irak, czy Irak Kuwejt” – mam nadzieję, że to przejęzyczenie, bo
już nie ma mi co opaść, a w sumie jest różnica, czy Iran zaatakował Irak, czy
na odwrót, czy Polska zaatakowały Niemcy w 1939, czy może jednak odwrotnie. Nie
mam już siły na facepalma.
Na szczęście dalej nie padły
żadne większe byki, radosne kwiatki, które przyprawiałyby mnie o śmiech, czy
strzelenie głową o biurko. Ale rozmowa merytorycznie
była na żenująco niskim poziomie. Nie mówię, że ta dyskusja była w pełni,
od początku do końca, zła. Była niekompetentna, eksperci mówili bzdury, od
których osobie, która zna się na temacie, uszy więdły, a ręce opadły tak, ze
niżej nie można. Osoby, które styczność
z tematem miały minimalną, ale miały się wypowiedzieć, bo ktoś musiał, nagle wykreowano na ekspertów.
Ekspertów, którymi nie byli. Za to wypowiedziami, kwiatkami, które wypisałam
wyżej zrobili więcej zamieszania, niż jakby siedzieli cicho. Bo to jest tak,
jak gdybym – wyobraźcie to sobie – była pisarką, pisarką science fiction, która
pisze powieść o reaktorach, pracy przy nich, obsłudze, mój towarzysz w rozmowie
był szefem firmy budowlanej, zajmującej się reaktorami, a nasz trzeci rozmówca
mieszkał z technikami od reaktorów – i we troje jesteśmy zaproszeni do
telewizji/na konferencję, jako eksperci od energetyki. Skutek byłby taki, jak w
komentowanym materiale. Jeśli już zaproszeni są ludzie do wypowiadania się w pewnym temacie, temacie trudnym i drażliwym, to niech się chociaż na tym znają. Niech media przystopują w łapaniu na siłę ludzi, którzy mają wątpliwe coś do powiedzenia, a spróbują znaleźć jednego, ale za to specjalistę z prawdziwego zdarzenia. Bo inaczej dziennikarstwo opiniotwórcze dalej będzie prosiło do rozmowy osoby, które kilka godzin, kilka dni gdzieś były, albo pamiętają coś z dzieciństwa.
______
Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o odłamach islamu i jego szkołach polecam:
- Danecki Janusz, Podstawowe wiadomości o islamie (t. I i II), Dialog, Warszawa 2008 (wydanie uzupełnione)
Ten post powinno się publikować na różnych innych portalach - kawał dobrze wypunktowanej roboty. Swoją drogą pani Manuela Gretkowska dla mnie żadną ekspertką nie jest i nie będzie, dlatego nie rozumiem zapraszania jej do takich programów (nawet gdyby powiedziała coś trafnie). Niekompetencji innych nawet nie skomentuję.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. Media to jeden wielki shit, jeśli mogę tak napisać, a niestety większość ludzi w Polsce uważa nadal telewizję za wiarygodne medium... eh :c Straszna sytuacja.
Usuń